To nie będzie kolejny artykuł z cyklu „SPRAWDZONY SPOSÓB NA SUKCES W MARKETINGU”, czy „ZRÓB TO, A BĘDZIESZ BOGATY”. Jeśli tak by było, bez wątpienia tytuł niniejszej treści mógłby być nazwany clickbaitem.
Przynęta w postaci chwytliwego, ale rozmijającego się z prawdą nagłówka, jest w stanie wygenerować duży ruch na stronie. Ma jednak jedną zasadniczą wadę – bezpowrotnie niszczy zaufanie przyciągniętego odbiorcy. Czy warto zaryzykować dla szybkiego, lecz ulotnego przyrostu tymczasowych odwiedzin?
Clickbait – co to jest i kiedy możemy o nim mówić?
Globalna powszechność internetu powoduje szeroki dostęp do informacji w każdym momencie, dla każdego człowieka posiadającego dostęp do sieci. Wraz z przenoszeniem wiedzy do internetu, stał się on swoistą bazą poradnikową, miejscem poszerzania horyzontu, wirtualną biblioteką. Ludzie nauczyli się wyszukiwać informacje za pomocą prostych, intuicyjnych zwrotów wpisywanych w wyszukiwarkę. Zbyt długie treści stają się nieatrakcyjne dla użytkownika poszukującego ekspresowych informacji. Fakt ten wykorzystują firmy, autorzy, publicyści, celowo mylący odbiorcę „przynętami do kliknięcia” (click to z angielskiego kliknięcie, bait – przynęta).
Clickbait to nic innego jak budzące ciekawość tytuły postów, które wprowadzają odbiorcę w błąd. Mają one za zadanie zachęcić czytelnika do wejścia w podany odnośnik i wygenerować ruch na linkowanej stronie internetowej.
Chwytliwe, acz fałszywe nagłówki wykorzystywane są wszędzie – na blogach, na stronach internetowych, w tytułach filmów wideo. Stały się powszechnym narzędziem do szybkiego zwiększania liczby odwiedzających.
Clickbait – przykłady użycia i tytuły postów
Badacze z Oxford English Dictionary określają clickbait jako treść, która ma na celu zwrócenie uwagi odbiorcy. Jest to z pewnością bardzo ogólne i nieprecyzyjne stwierdzenie, nie w pełni definiujące pojęcie clickbaitu. Pełne rozumienie angielskiego wyrażenia ma nieco bardziej pejoratywny charakter. Odnosi się ono bowiem do marketingowego zjawiska „curiosity gap”.
Curiosity gap to wywołanie w odbiorcy potrzeby poszerzenia wiedzy po przeczytaniu chwytliwego tematu.
W przypadku artykułów opatrzonych clickbaitem ta potrzeba nie jest jednak spełniona. Zawiedziony odbiorca, który orientuje się, że nie otrzyma pożądanej informacji, reaguje rozczarowaniem, irytacją i spadkiem zainteresowania.
Przykładowymi nagłówkami o charakterze „przynęty” mogą być np. poniższe tytuły artykułów:
- Tajemnica sukcesu Lewandowskiego. Znany piłkarz zdradził sekret
- Tragedia i niedowierzanie. To może przytrafić się każdemu
- Ludzie zaczynają masowo umierać. Jak uniknąć śmierci?
Osoba redagująca tekst intencjonalnie wprowadza szokujące zwroty w celu zainteresowania użytkownika. Hiperbolizowanie powagi sytuacji za pomocą przesadnych zwrotów jest używane w celu nabicia ilości wyświetleń, wzmożenia zysku z reklam, uzyskania rozgłosu w sieci.
Czy warto używać clickbaitów?
Doraźne efekty stosowania fałszywych nagłówków znikają w cieniu wielu wad idących za takim rodzajem „nęcenia” odbiorcy.
Stosowanie clickbaitów mija się z podstawową zasadą marketing relations – budowania kontaktu z odbiorcą poprzez dostarczanie mu tego, czego potrzebuje w danej chwili.
To także działanie antagonistyczne do sprawdzonych procesów występujących w reklamie. Psychologiczne uwarunkowania odbiorców zostały przedstawione m.in. w modelu AIDA, zakładającego cztery, występujące po sobie, etapy reakcji odbiorcy. Clickbait co prawda zwraca uwagę (attention), wzbudza zainteresowanie (interest), może nawet wywołać pożądanie (desire), ale na etapie działania (action) odbiorca konfrontuje się z przeszkodą nie do przejścia. Są nią fałszywe informacje, nie pasujące do kontekstu nagłówka, albo brak obiecanych informacji, co skutecznie rozczarowuje odwiedzającego.
Jak pisać tytuły postów w celu wzbudzenia uwagi?
Dobrze napisany nagłówek musi być intuicyjnym skrótem, sentencją artykułu, nie zaś sfabrykowanym i nie mającym pokrycia zlepkiem słów. Tytuły postów na blogu muszą być napisane lekkim, ale pasującym do kontekstu językiem. Używanie clickbaitów jest jak stąpanie po cienkim lodzie – nie wiemy, w którym momencie użytkownik bezpowrotnie zrezygnuje z artykułu niedającego mu satysfakcji wypełnienia „curiosity gap”.
▲ wróć na początekZachęcamy do komentowania naszych artykułów. Wyraź swoje zdanie i włącz się w dyskusje z innymi czytelnikami. Na indywidualne pytania (z zakresu podatków i księgowości) użytkowników ifirma.pl odpowiadamy przez e-mail, czat lub telefon – skontaktuj się z nami.
Dodając komentarz na blogu, przekazujesz nam swoje dane: imię i nazwisko, adres e-mail oraz treść komentarza. W systemie odnotowywany jest także adres IP, z wykorzystaniem którego dodałeś komentarz. Dane zostają zapisane w bazie systemu WordPress oraz Disqus. Twoje dane są przetwarzane na podstawie Twojej zgody, wynikającej z dodania komentarza. Dane są przetwarzane wyłącznie w celu opublikowania komentarza na blogu. Dane w bazie systemu WordPress są w niej przechowywane przez okres funkcjonowania bloga. Dane w systemie Disqus zapisują się na podstawie Twojej umowy zawartej z firmą Disqus. O szczegółach przetwarzania danych przez Disqus dowiesz się ze strony.
Podziel się z innymi: